Spacer odbył się w piątek 29.06.2018 po południu. Było upalnie, potem wietrznie. Zanosiło się na deszcz. Dojechałam do Powsina autobusem 519 na pętlę. Weszłam pod górkę. Usiadłam w barku "Pod Sosnami". Zamówiłam surówkę i frytki, bo dań obiadowych o tej porze już nie było. Pokręciłam się po parku. Obejrzałam nowe ławki i zmodernizowane śmietniki-muchomory. Zajrzałam do pinkpongistów ukrytych za wypożyczalnią sprzętu sportowego. Napotkałam brydżystów przy stoliczku przed wypożyczalnią i świetlicą do gry w brydża i w szachy. Byli też szachiści pod parasolem, rowerzyści napełniający bidony wodą oligoceńską oraz plażowicze mogący wybierać między solarium na polance zaopatrzone w leżanki i natrysk, a basenem odkrytym otoczonym murawą. Poleżałam na trawie. Poszłam w stronę lasu mijając plac zabaw i korty tenisowe. Przemierzyłam pole biwakowe zasnute dymem z ognisk i grilli. Wysłuchałam gromkiego "Sto lat" ze dwa razy i poszłam boso w kierunku zagajnika brzozowego na środku pól uprawnych. Do domu wróciłam przemierzając las Kabacki mniej więcej w połowie szlakiem rowerowo-turystycznym, dalej wzdłuż płotu z graffiti, mijając Tesco dotarłam do Metra Kabaty. Było super. Polecam. Tam jest czyste powietrze nawet mimo tych grilli!
Czekając na Frytki.
Szachiści.
Osoby schnące na słońcu po kąpieli w basenie.
Minięcie boso mężczyzny przytulonego do drzewa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz